W kleszczach lęku.... raczej irytacji!

Henry James - W kleszczach lęku

Sprawdzając jeden z portali o książkach natrafiłam na recenzję tej właśnie ksiażki. Autorka recenzji pisała, że jest to świetna powieść o duchach, zupełnie inna od standardowej twórczości tego autora. Do książki lekko miał nawiązywać wyświetlany niedawno w kinach film "Szepty".

To mnie ostatecznie skusiło. Duchy, stare zamczysko, horror? Super!
No i wypożyczyłam.... i super już nie było.

Od razu przyznam, że nie czytałam nic innego Henrego Jamesa. Widziałam tylko ekranizację "Placu Waszyngtona". To było moje pierwsze podejście to twórczości tego autora, jeśli jego pozostałe bohaterki są takie same, jak bohaterka "W kleszczach lęku" pewnie będzie to i ostatnie.

Książka zaczyna się ciekawie. XIX wiek, wieczór, arystokracja albo bogate mieszczaństwo na kolacji i nawiązanie do fascynującej, ale przerażającej historii, która do tej pory nie ujrzała światła dziennego. Historii podobno tak strasznej, że wywrze na wszystkich niesamowite wrażenie.

Do opieki nad dwójką bogatych sierot zostaje wynajęta guwernantka, córka pastora. Najpierw spotyka się z wujem dzieci, fascynującym dla niej Bon Vivantem, który daje jej pracę pod warunkiem, że nie będzie go męczyć jakimikolwiek problemami. Guwernantka przyjeżdza do Bly i... książka traci cały urok.
Pierwszy irytujący moment to fascynacja dziewczynką, którą ma się opiekować - "piękna, cudna, aniołek, cudnej urody, bla bla bla", potem chłopcem -  to samo, a nawet gorzej bo piękniejszy od dziewczynki...
Następnie guwernantka widzi osoby, których nie może być w zamku - duchy? Podejrzewa, że dzieci mają z tym coś wspólnego. Ale jej konfrontacja z nimi przypomina konfrontację 11 latek  z rówieśnikami.

Dialog dorosłej kobiety z 8 latką, albo 13 latkiem wygląda jak tyrada zastraszonego dziecka (guwernantki). Bohaterka próbuje poznać prawdę, ale gdy tylko dotyka jej powierzchni, pytając swoich wychowanków o coś, co mogłoby zaburzyć ich "doskonałość", od razu się kaja, całuje, przytula a potem przeżywa przez kilka stron książki, jak mogła coś takiego powiedzieć.... Gdyby jeszcze to co mówi, chociażby odrobinę było nie na miejscu....

Sama historia nie jest zła. Jeśliby podejść do niej w inny sposób. Z innymi dialogami, innym przedstawieniem bohaterów, mogła by powstać fascynująca powieść z elementami horroru. W obecnej formie ta powieść też jest wprawdzie horrorem, ale czytelniczym....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"