"Zły" Leopold Tyrman - czyli jak stracić 1,5 msc na jedną książkę i się rozczarować

Ta książka, to było moje czytelnicze marzenie. Pierwszy raz zobaczyłam ją na półce u koleżanki  w połowie zeszłej dekady. Krążyłam i krążyłam wokół niej i ciągle nie było czasu, aby się za nią zabrać.
W końcu w tym roku wypożyczyłam ją z biblioteki i przeczytałam, a raczej męczyłam przez 1,5 miesiąca.

Dawno nie miałam tak, żeby książka, która ma raptem 650stron zajęła mi aż tyle czasu.
Sama w sobie nie jest zła. Napisana jest językiem tamtych czasów, zawiera słowa i składnię, której dziś się już nie używa. Trzeba się w nią wgryźć bo nie wciąga za bardzo. Ciekawie zaczyna się robić dopiero obok 200 strony, ale nie na tyle, że nie można się od książki oderwać.

Największy plus książki to opis Warszawy tamtych czasów. Mimo odbudowy cieszyła się pewnym dobrobytem, co było dla mnie zaskoczeniem, bo myślałam że było tam tak samo ciężko jak np. na Śląsku.
Akcja jest początkowo mocno zamotana, bohaterowie naszkicowani, ale nie namalowani do końca. Chyba jedyny naprawdę rozwinięty bohater to Filip Merynos, prawdziwy czarny charakter książki.
Wątki są pozaczynane, rozwijane i ucięte - zarówno na poziomie bohaterów jak i akcji.
W wątku kryminalnym brakuje potencjału, a wątek romantyczny męczy.

Zakończenie wydało mi się płaski za krótkie i za mało wnoszące.

Książka mnie rozczarowała. Straciłam na nią 1,5 miesiąca i maksymalna ocena jaką mogę jej wystawić to 5/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"