Syn Zarządcy Sierocińca - codzienność w KRLD

Koreańska Republika Ludowo - Demokratyczna to kraj w pewien sposób egzotyczny. Reżim komunistyczny, który bezwzględnie trzyma się do dziś, a każdy kolejny "Kim" wydaje się bardziej zaciskać pętle, niż ją poluzowywać.
Nie jestem politologiem, ale pewnie jak wielu ludzi miałam cichą nadzieję, że jak władzę przejmie wykształcony w Szwajcarii Kim Dzong Un, to otworzy swój kraj na świat... Wydaje się, że robi on dokładnie coś przeciwnego dodatkowo "potrząsa szabelką" i ściąga na swoje wyniszczone państwo kolejne sankcje.

"Syn Zarządcy Sierocińca" Adama Johnsona to pozycja, która otrzymała tegoroczną nagrodę Pulitzera. Nie jest to reportaż, a powieść opisująca życie w Korei Północnej. Głównym bohaterem jest tytułowy "Syn zarządcy sierocińca" Chun To.
Wbrew informacjom na okładce, opis życia Chun To w sierocińcu jest bardzo krótki. Autor poświęca więcej czasu jego działalności pseudowojskowej jak porywania ludzi w Japonii, nasłuchiwanie na statku, krótka sława bohatera i wyjazd do USA a wreszcie pobyt w więzieniu i dalsze losy już jako Komendanta K.

Opisanie życia Chun To nie stanowi sedna książki. To co jest naprawdę interesujące to cała otoczka i te wiele absurdalnych sytuacji, które zmuszają czytelnika do zastanowienia, czy to może być jeszcze realne czy to już całkowita fikcja.
Korea Północna to kraj, w którym nikt oprócz samego "Ukochanego Przywódcy" nie może czuć się bezpieczny. Spokój i pewność jutra nie są zagwarantowane ani mieszkańcom wsi, ani generałom lub ministrom. Za banalne przewinienia przewidziane są straszne kary.
Nie ma miłości, bo żony się wybiera, a jeśli mąż zginie lub zostanie uwięziony otrzymuje się zastępczego. Nie ma zaufania do nikogo, bo nawet własne dziecko jak Pawlik Morozow może donieść na rodziców.
Miejsce pracy ani zamieszkania nie daje poczucia bezpieczeństwa. Czy jest się zwykłym pracownikiem fabryki czy śledczym, każdy może zostać zgarnięty z ulicy i zabrany na przymusowe roboty.

Ten kraj to jedno wielkie więzienie. Zamknięty na świat, nie tylko przez granice ale też przez kulturę. Nie przepływają tu myśli zachodu, chyba, że zatwierdzone przez władzę, a obywatele nie mają prawa do własnych opinii.

Chun To wielokrotnie ma możliwość ucieczki z tego więzienia i poczucia wolności, a jednak za każdym razem wybiera dalsze życie pod kloszem. Widzi jak może wyglądać wolność i inne życie, a jednak i tak wraca do znanego, chociaż okrutnego świata.

"Syn zarządcy sierocińca" nie jest prostą książką. Czyta się ją długo i powoli. Jest przygnębiająca, momentami potworna, momentami absurdalnie śmieszna. Dla nas wiele sytuacji, które dla Koreańczyków są chlebem powszechnym stanowi kuriozum.
Na pewno chętnie sięgnę po inne pozycje dotyczące Korei Północnej.

Za to samą książkę oceniam na 6/10 i daje jej notę dobry -

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"