Stulecie Detektywów - Jurgen Thorwald

Współczesna kultura, a głównie seriale, filmy i książki przyzwyczaiły nas do poglądu, że w cywilizowanych społeczeństwach mało które morderstwo pozostaje niewykryte, a zbrodnia doskonała praktycznie nie istnieje. Odciski palców, badania DNA, antropologia sądowa, badania chemiczne próbek gleby i włókien, toksykologia, itp.. Jeśli tylko jest trup, to dookoła pojawia się sztab specjalistów od analizowania przeróżnych śladów i współpracujący z nim detektywi.
Jak to wygląda w rzeczywistości, to już osobny temat. Ostatnio zresztą poruszony przez Gazetę Wyborczą w artykule  " Koniec kryminalnych zagadek"

Faktem jest, że obecnie istnieje wiele sprawdzonych i powszechnie używanych metod i narzędzi służących do identyfikacji przestępców.
Ale nie zawsze tak było. Ten rozwój metod identyfikacji przestępców, rozkwit medycyny sądowej, odkrycia w toksykologii i wprowadzenie badań balistycznych opisuje Juergen Thorwald w swoim 700 stronicowym dziele podzielonym na cztery rozdziały, każdy o innej z gałęzi kryminalistyki.

Całościowo książka robi wrażenie. Jest to "monumentalne" dzieło, które wymagało wiele pracy związanej z gromadzeniem, studiowaniem, interpretacją a wreszcie dostosowaniem materiału źródłowego dla odbiorców, którzy nie są ekspertami w dziedzinie kryminalistyki.
"Stulecie detektywów" imponuje swą pojemnością, zakresem, formą a nawet sposobem przedstawienia treści. Twarde naukowe fakty przeplecione są z opisem historycznych zbrodni, który opis przypomina pasjonujący kryminał.
Autor prowadzi nas przez historię kryminalistyki, każde kolejne odkrycie ilustrując przykładem dawnej zbrodni, która została rozwiązana właśnie dzięki zastosowaniu opisanej nowinki.
Trzeba przyznać, że Pan Thorwald wykonał dobrą pracę, gdyż mimo nagromadzenia naukowych i historycznych faktów udało mu się stworzyć książkę, która nie nudzi, a wręcz momentami wciąga jak dobrze napisany thriller.

Książka dzieli się na cztery części:
Przygody z identyfikacją - w której opisywane są metody identyfikacji przestępców wprowadzony w XIX wieku. Głównie dwie - Bertillonage, czyli stosowanie pomiarów różnych części ciała do identyfikowania przestępców oraz odkrycie odcisków palców, a następnie historia ich mozolnego wprowadzania do użycia.
Obok suchych faktów, których tutaj jest całkiem sporo autor przedstawia parę prawdziwych historii kryminalnych, które zostały wyjaśnione dzięki użyciu przedstawionych metod identyfikacji.
W mojej opinii w tej części było za dużo danych historycznych, głównie związanych z kwestią czy wprowadzić metodę daktyloskopijną czy nie, oraz jak udowodnić, że to działa.
Najsłabsza część książki w mojej opinii - 6/10

Kamienie milowe medycyny sądowej - druga i najlepsza część książki. Pasjonujące sprawy kryminalne, dziwne śmierci i serie zgonów o niezbadanej przyczynie. Fascynujący opis rozwoju medycyny sądowej i poznawania kolejnych przyczyn śmierci. Mało suchych faktów, a dużo trzymających w napięciu historii i seryjnych morderców.
Czytało się bardzo szybko i z wielką przyjemnością.
Ta część 9/10

Drogi i bezdroża toksykologii sądowej - bardzo ciekawa część książki poświęcona różnego rodzaju truciznom i opracowaniu metod ich rozróżniania. Autor przedstawia rozwój toksykologii w oparciu o kolejne trucizny, jakie się pojawiają wraz z rozwojem przemysłu i cywilizacji. Dużo opisów zbrodni, ale też momentami nużących procesów sądowych oraz rywalizacji biegłych i ich monopolu na prawdę. Nagromadzenie suchych faktów i uparte drążenie kwestii wykrycia arszeniku sprawiają, że momentami czyta się ciężko i wręcz pomija pewne akapity.
Tutaj 8/10

Droga do balistyki sądowej - najkrótsza część. Parę ciekawych zbrodni, dosyć sporo faktów. Można dowiedzieć się czegoś na temat broni oraz metod identyfikacji kul.
Fajna, ale nie porywa. 7/10

Na pewno książkę warto przeczytać, chociażby dla opisanych w niej historycznych spraw kryminalnych. Niektóre są fascynujące, przypominają najlepszy kryminał i ukazują, jak ciężko było kiedyś udowodnić komuś zbrodnię.
Na pewno jest to pozycja obowiązkowa dla wszelkich miłośników kryminałów, gdyż po jej lekturze inaczej patrzy się na treść przedstawioną w książkach.

Całościowo zdecydowanie zasługuje na 8/10 i ocenę bardzo
dobrą.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"