Sprawa Niny Frank - Katarzyna Bonda

Zanim przeczytałam pierwszą książkę Katarzyny Bondy nazwisko autorki przewinęło mi się w szeregu artykułów, recenzji oraz portali związanych z literaturą kryminalną. Przyznaję, że wiązałam z jej książką naprawdę spore nadzieje.

"Sprawa Niny Frank" albo w poprawionej wersji "Dziewiąta Runa" to pierwsza książka Pani Bondy.  Jest to również pierwszy tom cyklu o Hubercie Meyerze, katowickim psychologu i profilerze, którego praca pozwala na rozwiązanie zagadek. Profiler jest po części psychologiem, detektywem i anatomopatologiem. Widzi szczegóły, które innym umykają i na ich postawie jest w stanie określić jaki był związek między ofiarą a zabójcą, a również podaje cechy zabójcy, które często są kluczowe w jego identyfikacji.

W "Sprawie Niny Frank" Huber Meyer ma znaleźć zabójcę najpopularniejszej aktorki polskich seriali - Niny Frank, której zmasakrowane zwłoki znajduje w jej domu w małej wiosce Mielnik detektyw. Tropy się plączą, na miejscu śledczy znajdują ślady czterech mężczyzn, których należy zidentyfikować i dojść do tego kto zabił.

Autorka przeplata historię kryminalną z opowieścią z życia Niny, ale moim zdaniem zbyt skupia się na szczegółach, przez co rozwleka przeszłość na całą książkę. Oprócz głównego wątku w książce pojawia się pełno pobocznych, które albo wędrują w ślepy zaułek, albo po rozwleczeniu zostają ekspresowo zamknięte. W pewnym momencie nawet pojawiają się zdarzenia paranormalne, co moim zdaniem już było zupełnie zbędne.
Całość sprawia niestety chaotyczne wrażenie. Po obiecującym początku i powolnym rozwijaniu śledztwa jest już tylko gorzej, aż do naprawdę tragicznego zakończenia książki - ostatnie dwa rozdziały to porażka na całej linii.
Za dużo tutaj wątków pobocznych oraz mdłych bohaterów, którzy nic nie wnoszą do powieści.
Śledztwo jest ciekawe, ale morderca aktorki, sposób jego identyfikacji i pojmania, w obliczu innych podejrzanych i ich rozwiniętych historii to kpina.

Książka podobała mi się do połowy, od połowy byłam nią coraz bardziej zmęczona, a kończąc lekturę już tylko zdegustowana. Spodziewałam się czegoś więcej i przede wszystkim lepszego, nie tylko pod względem opowiedzianej historii ale też stylu i formy.

Czytam kolejną część cyklu o Hubercie Meyerze, mam nadzieję, że tym razem autorka pozytywnie mnie zaskoczy.

Daję ocenę naciągane 2/5 (powinno być 1,5/5)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"