Marta Guzowska - Ofiara Polikseny
Dawno nie czytałam tak irytującej książki. Według opisu, książka wydawała się niezwykle ciekawa - starożytny trup i współczesne ofiary na stanowiskach archeologicznych w pobliżu Troi. Morderca, który odtwarza starożytne zbrodnie i przerażeni archeologowie, którzy podejrzewają, że jeden składa ofiary z ludzi. Tymczasem powieść jest naprawdę ciężkostrawna, i nie chodzi tutaj o poziom skomplikowania albo poetyckość języka, co raczej toporną momentami akcję, przerysowane postaci, pełno powtórzeń i niezwykle irytującego głównego bohatera, który w rozwiązywaniu zbrodni mota się jak mucha na lepie. Pierwsza rzecz, która nie przypadła mi do gustu, to postaci archeologów o zagranicznych imionach i nazwiskach, które zachowują się jak Polacy. Skoro już autorka poszła w stronę międzynarodowego środowiska, mogła bardziej postarać się o dywersyfikację zachowań i dopasować je do kultury pochodzenia. Akcja kryminalna jest dziwna, szczególnie, że nie wiadomo jakie znaczenie mają mieć niektór