Detroit - Sekcja zwłok Ameryki - Charlie le Duff

Przed lekturą, miałam małe pojęcie o Detroit - wiedziałam oczywiście o tym, że jest to miasto fabryk samochodów, legendarne motown. Widziałam również, że spektakularnie zbankrutowało parę lat temu. Nie wiedziałam jednak, gdzie dokładnie jest położone i jaka była jego historia. Po lekturze "Detroit - Sekcja zwłok Ameryki" wiem gdzie leży i trochę na temat jego dziejów, ale za mało aby być usatysfakcjonowanym.

 Książka Charlieg'o le Duff pozostawiła po sobie pewne rozczarowanie faktem, że istotnych informacji związanych z miastem (na co wskazuje tytuł) jest w niej tak mało, a przeważają prywatne historie z rodziną autora w roli głównej. Centralną "postacią" książki nie jest miasto, na co wskazywałby tytuł - a autor. Może to amerykański sposób na reportaż (spotykam się z tym już któryś raz z kolei), że brak w nim obiektywnego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość i faktycznie przekazanie "głosu" bohaterom, a opiera się na subiektywnych wrażeniach i spostrzeżeniach.

Wiem dużo o autorze i jego rodzinie, dalszych i bliższych znajomych, poglądach politycznych, dziejach jego rodu oraz jego sposobie radzenia sobie w nowej rzeczywistości, a o mieście, które miało być centralnym punktem książki niewiele więcej niż przed jej lekturą. To akurat przykre...

To reportaż pozbawiony obiektywizmu, skupiający się na tym, co w mieście najgorsze i zupełnie ignorujący to co pozytywne. To, że autor potrafi napisać również ciekawie i obiektywnie, świadczą kawałki z historii miasta i opis wydarzeń, które przedstawia jako postronny obserwator a nie czynny uczestnik. Te fragmenty podniosły ocenę.

Czytając uzupełniałam wiedzę przeglądając mapy Detroit, czytając artykuł w National Geographic o tym mieście (zupełnie inny obraz niż w książce) i "zwiedzałam" miasto korzystając ze Street View. 

Książkę wbrew przytoczonym zarzutom, czyta się dobrze, jednakże po kawałku. Czytanie dłuższych fragmentów powoduje przesyt narzekaniem autora i zaczyna nudzić.
Spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, gdyż temat jest wdzięczny i pozwala na naprawdę ciekawe rozwinięcie. 
"Reportaż" Pana Le Duff powinien mieć inny tytuł, aby nie mylić czytelników - myślę, że "Historia porażek mojej rodziny w tym wkurzającym Detroit" byłaby odpowiednia ;)

2/5

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"