Klasa - Dominik Rettinger
Jednym z gorszych doświadczeń czytelniczych jest rozczarowanie książką, którą miało się od dawna ochotę przeczytać. Pierwszy raz z "Klasą" zetknęłam się, gdy ukazała się ona jako nowość. Blurb był niezwykle dobry, gdyż po przeczytaniu opisu nabrałam na nią sporej ochoty. W końcu po dłuższym czasie polowania na egzemplarz w bibliotece zabrałam się za lekturę.
Uwaga, zawiera spojlery.
Pierwsze rozczarowanie przyszło po paru stronach - głównie stylem autora, który preferuje krótkie, najczęściej zawierające jedno orzeczenie i jak najmniej epitetów zdania. Przez to, może i czyta się szybko, ale nie ma się czytelniczej przyjemności. Dla mnie lektura sprawiała wrażenie serii z karabinu maszynowego - krótkie zdania i pędząca akcja. Przez dobitne zamiast subtelnego nakreślenie emocji, tekst sprawiał wrażenie surowego..
Porównując do innych autorów, miałam wrażenie, że czytam Tanyę Valko. W oparciu o inne zmysły - odbiór jest podobny jak oglądanie brazylijskiej telenoweli na telewizorze z włączonym motion view. Ciach, ciach, ciach...
Kolejne rozczarowanie to akcja i wątki, które autor próbuje gmatwać, aby nadać książce wymiaru wielowątkowej tajemnicy i trzymającego w napięciu thrillera. Mimo rozwoju akcji i piętrzenia wątków, wskazujących wszystko jest jak na początku - zły jest zły do końca, a dobry nie zmienia swojego nastawienia.
Finalnie sama idea "Klasy", która miała stanowić główną tajemnicę i spoiwo książki okazała się dość płytka, a jej przedstawienie banalne.
Wątek thrillera i planowanej katastrofy ekologicznej wydawał mi się w pewnym momencie ciągnięty na siłę - nie ma to jak pancerny bandyta, który wychodzi obronną ręką z każdego problemu, wszędzie jest i wszystko wie...
Bohaterowie mimo wielu zmian, które pojawiły się wraz z rozwojem akcji, w mojej opinii do końca pozostali płascy. Do tego mimo mordowania ludzi, popełniania błędów, zdradzania partnerów nie targają nimi emocje, nie mają wyrzutów sumienia. Nad wszystkich przechodzą chłodno, śmierć matki jednego z bohaterów jest przedstawiona jak błahe wydarzenie, które sprawiło mu dyskomfort raptem na chwilę. Możliwość utraty córki na zawsze wywołuje w jednej bohaterce lekkie wyrzuty sumienia, ale przedstawione w taki sposób, że nie wydają się autentyczne.
Bardzo się rozczarowałam.
1/5
Komentarze
Prześlij komentarz