Białystok - Marcin Kącki


Nie byłam nigdy w Białymstoku. Moja jedyna wizyta na Podlasiu to jeden dzień w Łomży, gdy nie ruszyłam się po za jedną ulicę i przejazd przez obrzeża.

Czytając książkę, zdałam sobie sprawę jakim jestem ignorantem jeśli chodzi o geografię Polski. Do lektury wydawało mi się, że Jedwabne jest obok Lublina...

Po przeczytaniu reportażu Marcina Kąckiego na pewno moja wiedza na temat Białegostoku i regionu Podlasia znacznie wzrosła, natomiast chęć odwiedzenia raczej osłabła.

Autor przedstawia miasto z różnych perspektyw. Zaczyna od historii Żydów i ich dziejów przed Drugą Wojną Światową, opisuje Holokaust, pogromy dokonane przez Polaków i próby rekonstrukcji własnej historii ocalałych. Z książki dowiedziałam się, że z Białegostoku pochodził między innymi Ludwik Zamenhof, natomiast nie jest to fakt, który specjalnie cieszy współczesnych mieszkańców. Autor ukazuje miasto, które nie chce znać własnej historii i woli na nią przymknąć oczy.

Inny poruszony temat to Żołnierze Wyklęci, głównie brygada "Burego" oraz historia dokonywanych przez nich mordów na ludności prawosławnej. Przy okazji przedstawia również zupełnie skrajne spojrzenie na ten temat różnych ludzi w mieście, tworzących zwalczające się nawzajem ugrupowania.

Duża część książki poświęcona jest tematowi neonazistów oraz kiboli w Białymstoku, a szczególnie ich wykroczeń o charakterze antysemickim lub rasistowskim.

Jako przeciwwagę Pan Marcin Kącki pokazuje również środowiska homoseksualne, a także ruchy lewicowe, które jak wynika z książki, nie mają w tym miejscu łatwo. 
Przedstawienie niszowych teatrów i ruchów kulturalnych zestawia z masową popularnością disco polo oraz historią ludzi, którzy zrobili z tego nurtu prężny biznes.

Religijne pseudo cuda i dewotyzm w czystej jego postaci bez miłości bliźniego i szacunku do osób wyznających inne poglądy zestawia z kliniką In vitro, gdzie prawdziwe "cuda" dzieją się codziennie. (Pierwsze zapłodnienie In-vitro w Polsce to dzieło białostockich lekarzy - o tym też nie miałam pojęcia).

Wydaje mi się, że osobiste sympatie autora trochę wpłynęły na obraz miasta, jakie chce przedstawić. Czytając czuje się pewnego rodzaju pogardę w stosunku do prawicowego, nietolerancyjnego, skrajnie dewotyczno-katolickiego, patriotycznego i hołdującego niskiej kulturze miasta i jego przeciwstawieniu słabym ruchom lewicowym i idących za nim niszowym przedstawieniom kultury wysokiej, medycyny z prawdziwego zdarzenia, tolerancji, próbach multi-kulti i miłości bliźniego.
Cenniejszy byłby obraz miasta przedstawionego z boku, bez ukazania własnych emocji - bo i po co? Z takim samym "tonem" w stosunku do ruchów prawicowych i lewicowych.
Co nie zmienia faktu, że warto tą książkę przeczytać, aby wzbogacić własną wiedzę na temat Polski i jej regionów.

3/5

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sarah Lark - Saga Nowozelandzka

Literatura erotyczna - Raczej post 18+ ;)

Rick Yancey - Piąta Fala "Bezkresne morze"