Tess Gerritsen - Igrając z ogniem
Recenzja na gorąco, bo właśnie zakończyłam lekturę "Igrając z ogniem" Tess Gerritsen.
To nowa książka, nie związana z żadnym cyklem. Elementy medycyny, które czynią książki Pani Tess szczególnie fascynującymi pojawiają się, ale raczej jest ich mało. To powieść o muzyce, historii, miłości, okrucieństwie i szaleństwie.
Akcja toczy się współcześnie oraz przed i w trakcie drugiej wojny światowej.
Amerykańska skrzypaczka, Julia Andsell podczas pobytu w Rzymie kupuje zbiór starych nut pieśni cygańskich, z książki wypada rękopis walca o tytule "Incendio" (ogień). Kobieta zafascynowana walcem gra go po powrocie do Stanów. Jej trzyletnia córka słuchając muzyki zabija kota, a za drugim razem rani skrzypaczkę w nogę. Rozpoczyna się seria mozolnych badań dziecka i coraz bardziej rosnące przerażenie matki, której wydaje się, że jej córeczkę opanowała jakaś zła istota.
Julia chce koniecznie poznać historię kompozytora walca - L.Todesco, w tym celu nawiązuje prywatne śledztwo.
Druga część historii, która toczy się równolegle, ukazuje Lorenzo Todesco, zdolnego weneckiego skrzypka, żydowskiego pochodzenia, którego życie przypadło na trudne czasy. To opowieść o miłości do kobiety i do muzyki, poświęceniu swojej rodzinie jak i wielkiemu okrucieństwu obozów koncentracyjnych.
Autorka zręcznie prowadzi akcję i spaja ze sobą obie historie, które kończy w ciekawy, ale logiczny dla całości sposób.
Książkę czyta się dobrze i bardzo szybko. Nie jest zbyt długa - raptem 352 strony.
Jednakże jako całość wydała mi się lekko infantylna mimo momentami bardzo ciężkiej tematyki, za co obniżam ocenę.
2/5
Komentarze
Prześlij komentarz